W tym roku postanowiłam zmierzyć się z wyplataniem koszyczka wielkanocnego – oczywiście z ciasta drożdżowego. Ciasto jest typowo chałkowe. Daje się łatwo modelować, nie klei się podczas pracy i jest bardzo smaczne. Trochę wygniatania, trochę cierpliwości - i zobaczcie jaki efekt :)

Najpierw połączyć letnią wodę z mlekiem. Do kubka włożyć drożdże, zalać dwoma łyżkami mieszanki wody z mlekiem, wymieszać aż drożdże się rozpuszczą i odstawić na kilka minut. Do miski wbić całe jajko, dolać pozostałą wodę z mlekiem, oliwę, roztarte drożdże oraz dosypać sól i cukier. Wszystko dokładnie wymieszać. Następnie stopniowo dosypywać mąkę i nadal wyrabiać, aż ciasto będzie miękkie i elastyczne. Odstawić do wyrośnięcia w ciepłe miejsce, do momentu aż ciasto podwoi swoją objętość. Wyrośnięte ciasto wyrobić jeszcze przez chwilę a następnie, odrywać po kawałku i formować z niego wałeczki.

Przygotować szklaną, żaroodporną miskę o średnicy około 22 cm. Przewrócić ją do góry nogami i zewnętrzną stronę miski owinąć dokładnie folią aluminiową. Teraz należy rozpocząć plecenie koszyczka. Najpierw układamy wałeczki pionowe (fot.1), a następnie rozpoczynamy wyplatanie elementów poziomych (fot.2) – wg takiego samego schematu jak wyplata się koszyki wiklinowe, czyli raz na wierzchu – raz pod spodem. Po zakończeniu wyplatania całe ciasto dokładnie posmarować rozmąconym żółtkiem. Piec w temp. 180°C do momentu, aż ciasto będzie miało ładny, złoty kolor. Po wyjęciu z piekarnika koszyczek zostawić do ostygnięcia na misce. Następnie uformować brzeg koszyka. Na papierze do pieczenia narysować koło dokładnie o średnicy naszej miski, na której upieczony został koszyczek. Z ciasta zapleść warkocz i ułożyć go na narysowanym kole (najlepiej po zewnętrznej jego krawędzi, ponieważ w trakcie pieczenia brzeg koszyczka może nam się skurczyć) (fot.3). Ciasto posmarować żółtkiem i upiec w tej samej temperaturze, również do uzyskania złotego koloru. Teraz należy uformować ostatni element – czyli rączkę koszyka. Z ciasta zapleść jeszcze jeden warkocz. Ten warkocz ułożyć na papierze do pieczenia w poprzek wyłożonej nim blachy – tak aby był jak najdłuższy (fot.4). Posmarować go żółtkiem i upiec jak pozostałe części. Po wyjęciu z piekarnika, jak trochę przestygnie wygiąć go w pałąk, póki będzie jeszcze na tyle elastyczny, żeby zachować pożądaną przez nas formę.

Po całkowitym wystygnięciu, poskładać wszystkie elementy razem, łącząc je za pomocą kawałków wykałaczek.

Inspiracja: namiotle.pl

Na zewnątrz zrobiło się troszkę cieplej... więc od razu naszła mnie ochota na sernik na zimno. Wyszperałam sobie smakołyk na blogu mojewypieki, troszkę je przerobiłam i efekt okazał się wyśmienity. Ciasto nie jest zupełnie pracochłonne - i w dodatku przepyszne - polecam :)

Ciastka bardzo drobno pokruszyć. Można to zrobić w malakserze lub wałkiem do ciasta. Następnie wymieszać z margaryną. Przygotować tortownicę o średnicy 22 cm. Wyłożyć ją papierem do pieczenia, a następnie na spód wyłożyć masą ciasteczkową (fot.1). Docisnąć i wyrównać. Włożyć do lodówki na czas przygotowania masy serowej. Śmietanę ubić na sztywno. Dodać serek, Śmietan-Fix i dobrze wymieszać mikserem (fot.2). Czekoladę roztopić w kąpieli wodnej, a następnie dodać ją do masy serowej i szybko wymieszać. Batonik Toblerone drobno pokruszyć (ja się wyręczyłam blenderem), dodać i wymieszać (fot.3). Wcześniej przygotowany spód w tortownicy, wyjąć z lodówki i wyłożyć na niego masę serową. Wyrównać (fot.4). Wstawić ponownie do lodówki. Zostawić na całą noc. Podawać ozdobiony wiórkami czekolady.